Wiecie, muszę wyznać, że nie mam wielkich przygnębiających wyrzutów sumienia, że znów tak mało nowych postów pojawia się na moim blogu.
Tak sobie teraz myślę, że nawet nie minęło jeszcze wystarczająco zdań, abym mój blog był mi tak sentymentalny jak poprzedni.
Ma to naprawdę widoczny związek z moim dylematem czy na pewno jestem stworzona do pisania bloga, ale też nie do końca.
Od samego początku roku szkolnego, szkoła wyciska ze mnie wszelkie pomysły, opuszczam lekcje pianina, wieczorami staram się przeczytać chociaż kilka stron książki,
I zasypiaaam.
Nie jak niedźwiadki na zimę.
Zasypiam nieprzygotowana, niedouczona i zmęczona.
Bardzo mam dość tego.
~ ~
Animacja z "Amelii" - uroczy film, wyreżyserowany przez Jeana - Pierre Jeuneta,
ale przede wszystkim moje serce podbiła muzyka .
Koi, podnieca, trzyma za rękę.Sprawia wrażenie jakby widział Boga. Jest jak deszcz po końcu świata. Jedyny, który przynosi mi łzy szczęścia. Niekończące się ciary.Nie umiem żyć bez niego. Uzdrowiciel.
kompletny nieład w wypowiedzi to przez to, że jestem szatańsko oczarowana. Nadluź!
Jeśli utwory Tiersena budzą w was emocje, powracam do fenomenalnych Nietykalnych,
w których pojawiają się utwory Ludovico Einaudiego :
FLY , UNA MATTINA
Dzisiaj muzycznie, chociaż utworów wyżej słuchałam nałogowo we wrześniu.
Natomiast październik przynióśł wielką falą miłość do Florence, czytam książkę o zespole, o której na pewno Wam opowiem.
Książka nie jest napisana lub przetłumaczona (jak przypuszczam) dobrze, jednak informacje i wspaniałe cytaty dowartościowują książkę ponad miarę.
- with love from qu
Czytam: "Florence + the machine. Głos Wszechmogący"
Skończyłam czytać: "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy. Bitwa w Labiryncie"